czwartek, 4 lipca 2013

Rozdział II



>James<
Kiedy odwiozłem Pattie do pracy, postanowiłem wpaść po Jessy i zabrać ją na lunch.
Jakoś tak nas do siebie ciągnie. Zapukałem do drzwi, nikt nie otwierał, więc wszedłem.
To co zobaczyłem odebrało mi mowę. W salonie panował harmider. Czerwona ze zmęczenia Jessy biegała za niedużym kundelkiem. Kiedy to zobaczyłem zacząłem się śmiać. Wtedy dopiero zostałem zauważony.
- Co się śmiejesz głupolu? Lepiej mi z nim pomóż!- mówiła Jessy
-Ok. W zamian pójdziesz ze mną na lunch …
Zastawiłem drogę małemu , kiedy się odwrócił Jessy złapała go.
- Skąd ty go w ogóle masz?- nigdy nie wiedziałem , że moja przyjaciółka zdecyduje się na psa. Ona nawet rybki nie wykarmi
- To pies sąsiadki. Ale  myślałam czy nie przygarnąć kiedyś jakiegoś psa ze schroniska. Tak pusto się czuje sama w domu. Rodzice w pracy . A ja?
- A ty idziesz ze mną na lunch.

>Jessy>
Miło z jego strony, że zaproponował wspólny lunch, ale nie chce kolejny raz robić sobie nadziei. Nigdy nie zapomnę jak miało być tak pięknie. Wyznałam Lukowi co do niego czuje . A on powiedział, że nie był na to gotowy. Złamane serce jest jak zabłąkana dusza.
Ubrała się w dość luźny zestaw i zbiegłam na dół.
- Fajnie wyglądasz. – tak skomentował mój strój James
-Dzięki. Wiesz mam ochotę na spaghetti. Nie wiesz jak Pattie daje sobie radę z Emmą? – co prawda miałam do niej zajrzeć, ale wiem , że ona i tak się nie przyzna do kłopotów z ta małą.
- Rano kiedy odwoziłem ją do pracy mówiła, że wszystko ok. Ale wczoraj słyszałem jak wyszła z domu trzaskając drzwiami. Siedziała na schodach w deszczu i płakała. Potem wypaliła chyba z pięć papierosów. Wiem, że ok. 20 widziałem jak wsiada do czarnego auta i odjechała. Nie wiesz kto przypadkiem jeździ czarnym BMW ?
- Nie wiem. Zapytaj Ricka. Widziałam ostatnio jak po cichu cos knują. Musimy wieczorem ją wyciągnąć do jakiegoś klubu.
- Ok. A teraz zajmijmy się tym spaghetti.
Podjechaliśmy do miejscowej knajpki. Miła atmosfera, znajomi ludzie.
Idąc ulica spostrzegłam, że w pubie obok siedzi Emma – ryczy jak bóbr. Weszłam do środka i kierowałam się ku niej.
>Emma<
Siedzę tu już pół godziny i rozmyślam nad…. No właśnie nad czym? Chyba to o czym myślę to całe moje życie. RODZICE ….wiem, że to głupie, ale czuję, że ten wypadek to moja wina ….dlaczego ?
Otóż……CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz