wtorek, 23 lipca 2013

Rozdział V

Tego samego dnia Emma i Liam poszli na kawę. Zaś Pattie wybrała się do znajomego. Wiedziała na co tak ciężko pracuje- i w końcu- zarobiła na mały samochód. To miała być nagroda dla niej i Emmy. Miała nadzieję, że chociaż to pomoże im trochę w życiu. Poza tym ile można jeździć z Jamesem do pracy lub autobusem?
Pattie wzięła torebką i wyszła z domu. Miała nadzieje, że to auto to będzie cośśś. Podeszła pod dość skromny dom. Z garażu wyszedł jej znajomy -Danny.
- Siemka Danny!Przyszłam po mój nowy samochód....nie mogę się doczekać. Wyciągnij to cudo.
-Juz się robi szefowo! Oczywiście nie ma żadnych zniżek....
Danny wyprowadził samochód na zewnątrz, co prawda nie była jakiś szczególny, ale był i to za całkiem niska cenę. 
- Okay, więc wszystko jest: ubezpieczenie i te inne duperele?- zapytała dziewczyna.
- Taaa, więc dawaj kasę i ubijamy targu.
- yhmm, proszę i daj mi kluczyki- Pattie wyjęła plik pieniędzy z torebki po czym podała je Dannemu, a on włożył w jej dłoń kluczyki.
-A więc do zo!
Pattie wsiadła do auta i od razu podkręciła muzykę na maksa. Droga do domu była bezpieczna, jak na pierwsza jazdę.Jechała z taką szybkością, że nawet żółw by ja prześcignął. Nagle...huk. Z zza zakrętu wyleciało czarne BMW. I to chyba tyle z tego co Pattie zapamiętała. Karetka, jakiś chłopak, BMW no i jej biedne auto. 
-Szybko , wyciągnijcie ją z tego auta! nosze raz raz!!!!- krzyczał ktoś z tyłu

-Maska ....koc

Karetka odjechała z piskiem opon. Strażacy wezwali lawetę , która zabrała na złomowisko stratowany samochód.








***
Kilka godzin później w szpitalu.
Przed sala operacyjną.

Kierowca BMW zaliczył tylko nic nie znaczące zwichnięcie reki, jednakże Pattie musiała być operowana. Jej stan był poważny.
-Zayn , nic Ci nie jest? W ogóle co ty zrobiłeś?- zapytał blondyn , swojego przyjaciela.
- Nie, jak widzisz tylko ta ręka- po czym zamachał raka przed kolegą- ale Ona! Co ja sobie myślałam. Jeżeli ją zabiłem będę siedzieć, a co gorsza, gdybyście widzieli ja na tych noszach była taka piękna i niewinna.
- Zayn, słuchaj, może po prostu wyślemy tu kogoś kto będzie przy niej czuwał?-zapytał Louis
- Jedźcie do domu ja jeszcze chwile posiedzę. 

>Zayn<
Jak sobie tylko pomyślę o tym co zrobiłem, mam ochotę rzucić się pod pociąg.Kurcze, te wszystkie karetki, światła.Czułem się jakby ktoś przywalił mi z patelni, prosto w twarz.
- Pan to...?Ktoś z rodziny?
-Nieee
-Więc nie mogę Panu udzielić informacji o stanie pacjentki.-powiedział siwy lekarz.
- Znaczy w pewnym sensie tak,- jak mu powiedzieć , że to ja to zrobiłem? szybko wpadłem na głupi pomysł- bo ja, ja ....ja jestem jej chłopakiem.
-Ahh, przykro mi próbowaliśmy zrobić co się dało, jednak nie wiemy czy ona kiedykolwiek.......CDN
__________________________________________________________________________

wiem, wiem skończyłam w takim momencie.....czekajcie na kolejny rozdział, który na pewno was zaskoczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz